Nasze Relacje | Sofar Sounds (17.05.15)

Niedzielny wieczór zabrzmiał głosami wielu osób i instrumentów dzięki Sofar Sounds.

Organizatorzy Sofar Sounds postarali się, aby ta muzyczna inicjatywa miała kameralny, ciepły i sympatyczny klimat. Impreza odbywa się cyklicznie w wielu miastach na całym świecie. Podczas muzycznych wieczorów przed niewielką publiką występują młodzi stażem wykonawcy, którzy znaleźli swój własny sposób na spełnienie swoich artystycznych ambicji. Lista muzyków do ostatniej chwili zostaje owiana tajemnicą, słuchacze zbierają się w ustalonej, sekretnej lokalizacji, siadają na podłodze w domu gospodarza, który zaprasza tę inicjatywę do siebie. Wszyscy zatrzymują się na moment i dalecy od komercji skupiają tylko i wyłącznie na tym, co przynosi ze sobą muzyka. Forma sprzyja bezpośrednim kontaktom podczas występów, muzycy siadają tuż przed publiką i wykonują akustyczne wersje swoich utworów. Tworzy się muzyczne ognisko na bardzo wysokim poziomie, gdzie wszyscy chłoną od siebie energię i inspirację.

W ten weekend jako pierwsza na przełamanie lodów wystąpiła Asia i Koty. Urocza dziewczyna z gitarą z dopiętym różowym kwiatem, autentyczna i wrażliwa postać. Wykonała łącznie 5 utworów grając na swoim czarnym akustyku z użyciem tylko i wyłącznie kapodastera i eterycznego wokalu. Było subtelnie, dźwięcznie i szczerze.

Asia i koty (fot. Zuzanna Sosnowska)

Asia i koty (fot. Zuzanna Sosnowska)

(fot. Zuzanna Sosnowska)

Po niej zaprezentował się zespół Sister Wood. Siostry na wokalach – jedna przy klawiszach, druga ze skrzypcami w dłoni. Obok nich, przy perkusji i gościnnie przy basie, dwóch Polaków. Całokształt bardzo spójny i przemyślany, a co najważniejsze – z duszą. Sarah i Rachel to emanujące pozytywną energią, szczere i przeurocze dziewczyny z Anglii, które łącząc swoje siły z polskimi muzykami tworzą świetną muzykę. Ta fantastyczna czwórka zaprezentowała cztery utwory, a trzeci z nich szczerze mnie wzruszył. Zespół zrobił na mnie ogromne wrażenie, ich płyta to kolejna pozycja na mojej liście albumów do kupienia.

Sister Wood (fot. Zuzanna Sosnowska)

Sister Wood (fot. Zuzanna Sosnowska)

Sister Wood (fot. Zuzanna Sosnowska)

Następnie wystąpiła męska ekipa pod nazwą Felix The Baker. Ci artyści również mają wizję swojej twórczości i określoną sceniczną tożsamość. Najprzyjemniejsze z dźwięków tworzyła gitara, można było w nich po prostu utonąć. Wokalista dysponuje matowym, delikatnym i dość specyficznym wokalem. W ich występie najbardziej ujmujące było to, w jaki sposób muzycy porozumiewali się ze sobą, jaką energię wytwarzali wewnątrz ekipy i jak miło się ich obserwowało.

Felix The Baker (fot. Zuzanna Sosnowska)

Felix The Baker (fot. Zuzanna Sosnowska)

Felix The Baker (fot. Zuzanna Sosnowska)

Ostatnim występem wieczoru była niespodzianka w postaci kooperacji beatboksera i towarzyszącej mu wokalistki. Dharni i K-Leah po prostu dali czadu. Dwójka pozytywnie zakręconych twórców zaprezentowała nam trzy covery i swój autorski kawałek. Ten występ został nagrodzony głośnymi owacjami, nic z resztą dziwnego – forma i wykonanie były po prostu bezbłędne. Ta młoda dwójka znalazła świetny sposób na wyrażenie siebie, beatbox był wykonany bardzo precyzyjnie, a wokal był jednym z tych, których można słuchać w kółko.

Dharni i K-Leah (fot. Zuzanna Sosnowska)

Dharni i K-Leah (fot. Zuzanna Sosnowska)

Dharni i K-Leah (fot. Zuzanna Sosnowska)

Całe wydarzenie odbyło się w domowych warunkach, a mimo to było bardziej profesjonalne niż niejeden estradowy koncert. Muszę powiedzieć, że miałyśmy bardzo duże szczęście mogąc się znaleźć wśród elitarnej grupy odbiorców. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz uda mi się znaleźć w takim miejscu pełnym muzycznych zapaleńców i koneserów autentycznych dźwięków, którzy wspierają rozwój młodych artystów z dużym potencjałem.

Sister Wood (fot. Zuzanna Sosnowska)